Dawno nie widziałam tak udanego komediowego pastiszu kryminałów. Moja dusza miłośniczki twórczości Agathy Christie łkała z radości za każdym razem, gdy nawiązano do któregoś z jej utworów. Dwójka głównych bohaterów jak Tommy i Tupence - bardziej zajęta przekomarzaniem się niż intrygą. "Śmierć na Nilu", "Śmierć w przestworzach", "Boże Narodzenie Herkulesa Poirot", "Kieszeń pełna żyta", "Morderstwo odbędzie się", "Randez-vous ze śmiercią", "Morderstwo w Orient Expressie" - wstrząśnięte i zmieszane :D Do tego piękne plenery i Luke Evans w roli, która wymagała od niego jedynie uroczego wyglądu. Cudowne.